wtorek, 14 lipca 2015

2. Przybyłam, zobaczyłam, spadłam

Czyli o sobotnich zawodach jeździeckich w Atrium.


Zerwałam się z łózka o 6:40. Do stajni mam kawałek drogi, około 15 minut więc trzeba było niestety wcześnie wstać :/. Spakowałam się, mama mi uczesała dobieranego i cośtam go udziwniła podwijając końcówkę (jak to się robi na ogonach koni :D) i pojechałyśmy autem do Trzeka. Tam już czekała Klaudia z Julią, czyli Ryba i Sałata. Ryba wyszczotkowała mi Dilmaha bo trochę się spóźniłam, a Julka wiązała Ferdkowi koreczki. Jak to powiedział na jego widok właściciel stajni; ojej, gej.

Podczas drogi było niezwykle wesoło bo jechaliśmy z p. Damianem a to oznacza zawsze ciężkie rozmyślania.. o niczym. Gdy dojechaliśmy było pół godziny do rozpoczęcia konkursu. Siodłanie koni i wsiadamy!
Chwila krążenia obok auta
Na rozprężalni na pierwszy konkurs: do 55cm czyli tak zwane debiuty, nie było wiele koni. Mimo tego, że startujemy jako ostatnie z Julią to zaczęłyśmy rozgrzewkę wcześniej. Dilmah chodził z początku strasznie spięty ale później go ogarnęłam. Przynajmniej tak mi się zdawało...




Nasza kolej, wchodzimy na parkur. Głośna muzyka, kolorowe przeszkody przytłoczyły zarówno mnie jak i araba (bo takiej rasy jest Dilmah). Kłusem jeździliśmy naokoło placu, ukłon i rozpoczynamy katastrofę. Na pierwszej przeszkodzie siwy mi wyłamał, ja się nie utrzymałam i upadek w pięknym stylu.



Julia później też zaliczyła upadek. Prawdopodobnie również 10/10.

W mini-LL jako pierwsza startowałam ja. Tym razem weszłam o wiele wcześniej z Klaudią, która asekurowała mnie trzymając za wodze w razie gdyby wałach postanowił się spłoszyć.

"A weź puść, zobaczymy jak będzie szedł"


I zaczęliśmy przejazd. Wyłamanie na pierwszej przeszkodzie już nie spowodowało upadku, ale byłam mocno sparaliżowana ze strachu. Na parkur weszła p. Miriam - instruktorka. Jako że sędzia wyrozumiały to przepychamy przez część parkuru... i tak skoczyliśmy 3 przeszkody z 9.

Nie. To jest czerwone.

 Jednak rezygnacja to eliminacja. Julia miała mniej szczęścia i spadła. Trochę załamane marnym wynikiem zawodów poszłyśmy na łąkę. Pamiętałam to miejsce, to w końcu tutaj zaczynałam jeździć konno!

Julia i Ferdynand jak zawsze z tyłu 
Zawody jednak były dość ciężkie nie tylko dla nas. W mini-LL na 31 par tylko 21 ukończyło parkur. Chyba nie było tak źle i wiem że muszę popracować nad pewnością siebie podczas skoków. Kiedyś mnie to panikarstwo do grobu wpędzi xd



2 komentarze:

  1. Jaka piękna gleba! <3
    Do dziś pamiętam mój pierwszy upadek... Pupa bolała xd

    OdpowiedzUsuń