wtorek, 21 lipca 2015

4. Tragedia i radość

O tym jak Zuzanna spełniła marzenie 

W sobotę podczas jazdy do stajni skuter postanowił mi zgasnąć i nie odpalić. Miło z jego strony: pchałam tego gada około 2km. Dotarłam do stajni kiedy jeździli Robert i Mikołaj: bracia którym zazwyczaj prowadzę jazdy. Tym razem przejęła ich p. Miriam i dostali porządny wycisk :D Potem ja prowadziłam jazdę pewnej dziewczynie i pojechałam do domu a tam czekała na mnie informacja.

Klaudia napisała na FB, że w miejscowości obok Trzeka (Kleszczewo) znajduje się kucyk do opieki na tydzień. Kucyk? Bierę! Ale jest problem: niesprawny skuter... Na szczęście awarią okazał się brak benzyny i śmigamy do Kleszczewa. W niedzielę dostałam wszelakie informacje, Sindbad okazał się być kochany. Spotkałam go już raz, na Hubertusie w 2013 roku kiedy to Klaudia miała z nim niemały spór o to, kto rządzi.
Klaudia i Sindbad, październik 2013, Hubertus

Ale nie jest kolorowo...

Umarł nasz stajenny senior, arabski Aigoual Pepsi Boy. Umarł 19.07.2015 w nocy nie niepokojąc nikogo. Bo taki był nasz kochany Pepsi... stajnia nie będzie taka sama bez niego.
Ostatnie zdjęcie mnie na Pepsim [*]
Wałaszek miał 19 lat... urodził się w maju 1996, ten sam rocznik co ja.


Wczoraj miałam pierwszą jazdę na Sindbadzie :D Kucyk trochę leniwy, dość sporo piachu na placu jest niestety ale jeździło się świetnie + stęp końcowy na dróżce za gospodarstwem :)









Zdjęłam sobie kask na koniec jazdy na placu :P





Pojawiają się powoli strony z opisami koni, chciałabym je skończyć do jutra i powinnam dać radę ^^

piątek, 17 lipca 2015

3. Podanie do Maybacha, zawodnik ucieka

Czyli przygody arabów z piłką

We wtorek z Klaudią, Julią i przyjacielem Klaudii - Miłoszem pojechaliśmy do Decathlona kupić 2 kopystki i piłkę na padok dla koni. Na testerów wybraliśmy Mamonę i Maybacha.

Jak tylko piłka wleciała na padok zarówno matka jak i syn spieprzali na koniec padoku ile sił w nogach. Do piłki się zbliżali o tyle o ile więc bierzemy za kantary.



Mamona się nie dała ale Maybach ośmielił się pozwolić na prowadzenie.




Jednak po dwukrotnym dotknięciu piłki po prostu uciekł. Z Julią postanowiłyśmy się tak łatwo nie dać Mamonie i kusiłyśmy ją na trawę. Bez większych skutków.

Ja XD



Wniosek? Mamona to cykor i piłek nie lubi :D Ale za to żeśmy sobie w 4 kopali piłkę i rzucaliśmy do siebie. Potem Klaudia z Miłoszem ogarniali Poluxa (o nim napiszę na dniach), była jazda, trochę gadałyśmy z p. Miriam. A piłka..... nie wiem gdzie jest, muszę się spytać Julki.

Za godzinę do stajni! Czekają nowe historie! W tym tygodniu postaram się zrobić spis koni w stajni łatwy do wglądu, żebyście się nie pogubili ;)

wtorek, 14 lipca 2015

2. Przybyłam, zobaczyłam, spadłam

Czyli o sobotnich zawodach jeździeckich w Atrium.


Zerwałam się z łózka o 6:40. Do stajni mam kawałek drogi, około 15 minut więc trzeba było niestety wcześnie wstać :/. Spakowałam się, mama mi uczesała dobieranego i cośtam go udziwniła podwijając końcówkę (jak to się robi na ogonach koni :D) i pojechałyśmy autem do Trzeka. Tam już czekała Klaudia z Julią, czyli Ryba i Sałata. Ryba wyszczotkowała mi Dilmaha bo trochę się spóźniłam, a Julka wiązała Ferdkowi koreczki. Jak to powiedział na jego widok właściciel stajni; ojej, gej.

Podczas drogi było niezwykle wesoło bo jechaliśmy z p. Damianem a to oznacza zawsze ciężkie rozmyślania.. o niczym. Gdy dojechaliśmy było pół godziny do rozpoczęcia konkursu. Siodłanie koni i wsiadamy!
Chwila krążenia obok auta
Na rozprężalni na pierwszy konkurs: do 55cm czyli tak zwane debiuty, nie było wiele koni. Mimo tego, że startujemy jako ostatnie z Julią to zaczęłyśmy rozgrzewkę wcześniej. Dilmah chodził z początku strasznie spięty ale później go ogarnęłam. Przynajmniej tak mi się zdawało...




Nasza kolej, wchodzimy na parkur. Głośna muzyka, kolorowe przeszkody przytłoczyły zarówno mnie jak i araba (bo takiej rasy jest Dilmah). Kłusem jeździliśmy naokoło placu, ukłon i rozpoczynamy katastrofę. Na pierwszej przeszkodzie siwy mi wyłamał, ja się nie utrzymałam i upadek w pięknym stylu.



Julia później też zaliczyła upadek. Prawdopodobnie również 10/10.

W mini-LL jako pierwsza startowałam ja. Tym razem weszłam o wiele wcześniej z Klaudią, która asekurowała mnie trzymając za wodze w razie gdyby wałach postanowił się spłoszyć.

"A weź puść, zobaczymy jak będzie szedł"


I zaczęliśmy przejazd. Wyłamanie na pierwszej przeszkodzie już nie spowodowało upadku, ale byłam mocno sparaliżowana ze strachu. Na parkur weszła p. Miriam - instruktorka. Jako że sędzia wyrozumiały to przepychamy przez część parkuru... i tak skoczyliśmy 3 przeszkody z 9.

Nie. To jest czerwone.

 Jednak rezygnacja to eliminacja. Julia miała mniej szczęścia i spadła. Trochę załamane marnym wynikiem zawodów poszłyśmy na łąkę. Pamiętałam to miejsce, to w końcu tutaj zaczynałam jeździć konno!

Julia i Ferdynand jak zawsze z tyłu 
Zawody jednak były dość ciężkie nie tylko dla nas. W mini-LL na 31 par tylko 21 ukończyło parkur. Chyba nie było tak źle i wiem że muszę popracować nad pewnością siebie podczas skoków. Kiedyś mnie to panikarstwo do grobu wpędzi xd



poniedziałek, 13 lipca 2015

1. Słowami wstępu...

Niektórzy mogą mnie kojarzyć z fanpage "Stajnia Dobrawa Trzek" lub "Mamona", inni z bloga "Stajnia Tatersal" lub "Rysual News". Na tym blogu będę opisywać swoje dni w stajni, szalone pomysły, wrzucać zdjęcia, może pojawi się z czasem jakieś DIY? Kto wie?

A tym co spotykają się ze mną pierwszy raz uszanowanko. Jestem Zuza, mówią na mnie w stajni Ruda ze względu na kolor włosów. Jeżdżę konno od 10.10.2008. Najpierw jeździłam w Atrium Swarzędz, po 2 latach około przeniosłam się do stajni Benek w Szewcach a teraz jeżdżę w Dobrawie w Trzeku gdzie zrobiłam największe postępy.

Moimi ulubionymi końmi są Mamona oraz ostatnio zaczynam lubić Dilmaha, mimo tego że mi wielokrotnie zalazł za skórę. Lubię ćwiczyć ujeżdżenie, ale dwa razy byłam na zawodach skokowych, na przykład w sobotę byłam. O nich opowiem w kolejnej notatce. Na tą chwilę dziękuję za zerknięcie na mojego bloga i zapraszam na kolejne notatki!

Ja, Mamona i mój czaprak DIY :)