niedziela, 28 maja 2017

16. Lekcja stępa

O jednej z bardziej frustrujących jazd...

Byłam w stajni Kinok w Wierzonce wczoraj. Dojazd ze Swarzędza okazał się być wesołym pomysłem, ponieważ po drodze się zgubiłam w sieci objazdów na wysokości Gruszczyna. Ale przynajmniej ominęłam remont, więc jestem z siebie dumna!... Trochę.



Dojechałam do stajni, weszliśmy przez furtkę i zobaczyliśmy właściciela stajni. Oraz psa numer 1, małego biszkoptowego psiaka.



Chwilę później przybyła właścicielka z dwoma kolejnymi psami: dużym i małym.



Nie muszę chyba mówić, że Adamowi (który dzielnie ze mną przyjechał) najbardziej spodobały się te psy :D
Dowiedziałam się, że dostanę konia o imieniu Kala. Na stronie widziałam, że jest to spokojny koń więc strach mi opadł. Jednak mimo tego nie popisałam się zbytnio...


Na początku musiałam ją rozbujać. No to działanie dosiadem, łydki i hopsasa...! A nie, jednak nie.


Klacz okazała się być twardym zawodnikiem. Uciekanie ze śladu nie było najgorsze. Po prostu mnie nie słuchała! I raczej nie miała zamiaru.



Przez bitą godzinę jazdy uzyskałam jedynie 4 kroki kłusem i zakwasy. Jestem maksymalnie sfrustrowana. Gdzie się podziały te moje lata doświadczenia? Ten koń zdecydowanie umie człowieka zniechęcić do wszystkiego, nieważne jak bardzo by się próbowało.


Najbardziej osobliwa w tej stajni jest cisza. Nie ma szkółkowiczów, wszystko się toczy powoli. Właściciele są przesympatyczni i dbają o to miejsce. I to zdecydowanie widać.



Za godzinkę jazdy zapłaciłam 50zł. Jak na mój skromny budżet to dużo. Okropnie żałuję, że nie dałam rady na tej jeździe zrobić kompletnie nic i patrząc prawdzie prosto w oczy zmarnowałam trochę te pieniądze. Jeśli ktoś chce się wypróbować jeździecko: polecam. Moje umiejętności sięgają dna skoro nie umiałam nawet małego koła przejechać kłusem :(


Co mam zamiar dalej?
Do Wierzonki zapewne wrócę. Może uda mi się jeszcze sprawdzić stajnię Kokoszki w Nekli, latem prawdopodobnie będę jeździć albo w Kinoku (mało prawdopodobne) albo w Górze. Brakuje mi w tej stajni ludzi, których w Górze jest wieeeelu.
Na dzisiaj to tyle. Idę leczyć depresję po tej jeździe i zakwasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz