Doświadczenia z prawie własnymi końmi
Opieka nad Sindbadem była czymś co dało mi trochę do myślenia jeśli chodzi o mój jeździecki światek. Uznałam, że chyba już jestem gotowa na własnego kopytnego i nauczyłam się też pewnego rodzaju samodzielności w postępowaniu z koniem. Musiałam sobie sama wyznaczać ile czasu na rozgrzewkę, kłus oraz koniec. Dawkować koniowi dobrą porcję ruchu i trzymać się umowy - żadnych galopów. Teraz jestem z siebie dumna, bo mogę się nadal umawiać na jazdy na Badziu teraz już z galopami ^^
 |
Ja i Sindbad, chyba przedostatni dzień 'dzierżawy' |
Uważam, że było warto ^^ Nie byłoby takie super gdyby nie to, że codziennie ze mną przyjeżdżała Klaudia (dzięki za poświęcenie!) , która mi pomagała - od wsiadania do ustawiania drągów czy po prostu siedzenia i uczenia się na Srebrną Odznakę Jeździecką, zdaje już 8 sierpnia! Trzymamy wszyscy kciuki!
Zastanawiam się teraz... który czaprak wziąć na następną jazdę z Sindbadem?
 |
Limonka, brunatny czy błękitny? |
 |
Pan Badziowy patrzy na moje eksperymenty kolorystyczne :D |
Ładny kucor. :)
OdpowiedzUsuńWłasny koń to wielka odpowiedzialność, więc gratki, że czujesz sie na to gotowa. :)
Pzdr!
Słodziak :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem w limonkowym będzie mu ładnie.
Pozdrawiam!