1. Bator
W sumie nie wiem co sobie uroiłam na jego punkcie :D Stał sobie taki trochę zapomniany w boksie z padokiem z tyłu, trochę miał skołtunioną grzywę. Razem z Zosią poświęciłyśmy mu godzinkę i zrobiliśmy z niego księcia. Jest to walijczyk, został sprzedany i nie wiem co się z nim teraz dzieje. Ale myślę, że trafił w dobre miejsce. Nie chciano go dać byle komu.
2. Diva
Hubertus 2011 |
To była moja ulubienica w pełnym tego słowa znaczeniu. Ponoć była wiekową kobyłką ale na niej mi się świetnie jeździło. Miałam na niej jedyne w Benku skoki raz. I poszło mi naprawdę spoko!
W galopie dosłownie płynęła, była niezwykle wyczulona na pomoce. Na niej jechałam też swój pierwszy teren hubertusowy! Zdjęcie z tego wydarzenia macie trochę wyżej.
Niestety nie było mi dane na niej za często jeździć.
3. Junior
Tego hucuła miałam po uszy i serdecznie dość :P Jeździłam na nim naprawdę często. Pamiętam go jako niesamowicie upartego kuca z którym trzeba było się trochę pomęczyć aby cokolwiek uzyskać. Czy mnie czegoś nauczył? W sumie nie wiem. Ale pamiętam tego cwaniaka aż za dobrze.
Kolejna notatka będzie poświęcona trzekowym rumakom a po niej koniury z Góry i zaczynamy kolejną seryjkę o rozetach.
Dziękuję za miłe komentarze jakie otrzymuję pod każdym wpisem, uwielbiam czytać Wasze opinie, przemyślenia, uwagi oraz Wasze historie :D
Ciekawe historie z każdym koniem, uwielbiam czytać Twoje posty :) u mnie osobiście każdy koń zajmuje miejsce w serduszku, z każdym znajdę miłą chwilę, ale tylko niektóre mają te serducho tylko dla siebie. Jestem na tyle specyficzna, że najlepiej mi idzie na koniach, na których kiedyś mi nie szło ;)
OdpowiedzUsuńI to się właśnie nazywa postęp :D Też tak czasami mam, ale na przykład na takim Juniorze nigdy mi nie szło xd
Usuń